Potrzeba matka wynalazku! U nas też. Potrzebowaliśmy spodni góralskich na wzrost ok 130-135 cm dla naszego cudownego, młodego heligonisty, w których mógłby godnie wyglądać i występować podczas koncertów Bożonarodzeniowych. Koniecznie na już, tuż przed Wigilią. Nie znaleźliśmy takich nigdzie, bo czas nas naglił. Będąc w pewnym sklepie z pamiątkami ludowymi zobaczyliśmy spodnie uszyte z polaru w stylu góralski.
I wówczas olśnienie. Przecież ja mu je uszyję!
No i rozpętał się we mnie dialog wewnętrzny:
- Ale zaraz! Przecież nie dam rady, nigdy ich nie szyłam
- E tam! Dam radę. Przecież nie z takimi wyzwaniami dawaliśmy sobie radę razem z mężem, bo na niego przy szyciu zawsze można liczyć.
-kupię polar, ozdoby i zrobimy.
Ostatecznie kupiłam flausz. Ozdoby też. Wykrój wzięłam ze spodni pasterskich, które syn już miał. Za radą męża i teściowej, która swoim synom za czasów PRL-u naszyła się dość gaci, dokonaliśmy pewnych modyfikacji. Dla pewności uszyłam spodnie ze starej, nie używanej już bawełny. Syn zamierzył, dopasował i już prawie gotowe.
Po poprawieniu wykroju, zabrałam się za szycie z flauszy. Poszło doskonale! Jestem z siebie, z nas - dumna.
I takie oto spodniaczki nam wyszły:
ps. Gwiazda, którą w ręku podtrzymuje ta młoda góralka jest oczywiście wytworem naszej wspólnej artystycznej pracy krawieckiej i kreatywnego myślenia. Kolędowała z nami w różnych miejscach i wszędzie zachwycała swoją pomysłowością.
Jak Wam się podobają?
Jeśli się Wam podobają to będziemy wdzięczni za komentarze i udostępnianie postów swoim znajomym.
I wówczas olśnienie. Przecież ja mu je uszyję!
No i rozpętał się we mnie dialog wewnętrzny:
- Ale zaraz! Przecież nie dam rady, nigdy ich nie szyłam
- E tam! Dam radę. Przecież nie z takimi wyzwaniami dawaliśmy sobie radę razem z mężem, bo na niego przy szyciu zawsze można liczyć.
-kupię polar, ozdoby i zrobimy.
Ostatecznie kupiłam flausz. Ozdoby też. Wykrój wzięłam ze spodni pasterskich, które syn już miał. Za radą męża i teściowej, która swoim synom za czasów PRL-u naszyła się dość gaci, dokonaliśmy pewnych modyfikacji. Dla pewności uszyłam spodnie ze starej, nie używanej już bawełny. Syn zamierzył, dopasował i już prawie gotowe.
Po poprawieniu wykroju, zabrałam się za szycie z flauszy. Poszło doskonale! Jestem z siebie, z nas - dumna.
I takie oto spodniaczki nam wyszły:
Ozdoby to zakupiony w pasmanterii sznurek skręcany na taśmie oraz czerwone kulki, pompony.
A tak prezentują się na młodym człowieku
#SpodnieGóralskie |
#Heligonka |
ps. Gwiazda, którą w ręku podtrzymuje ta młoda góralka jest oczywiście wytworem naszej wspólnej artystycznej pracy krawieckiej i kreatywnego myślenia. Kolędowała z nami w różnych miejscach i wszędzie zachwycała swoją pomysłowością.
Jak Wam się podobają?
Jeśli się Wam podobają to będziemy wdzięczni za komentarze i udostępnianie postów swoim znajomym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz